Żałoba to zdrowy proces transformacji człowieka.
Psychoterapia żałoby w Londynie
Psychoterapia prowadzona przeze mnie w Londynie uświadomiła mi, że w wielu różnych wymiarach niemal nieustannie zachodzą w człowieku procesy rozpadu, utraty lub żałoby. Towarzyszenie klientom w przeżywaniu bólu po stracie nauczyło mnie, iż żal nie dzieje się w próżni. To cena, jaką płacimy za miłość. Utrata, destrukcja, rozpad czy degradacja to uniwersalne procesy. Burzą status quo i zmieniają na zawsze życie, jakie dotąd znaliśmy.
Wszystko to, co obecnie kocham i jest dla mnie ważne, prędzej czy później utracę. Tak było niemal dwie dekady temu, gdy wyjechałem z mojego rodzinnego kraju, Polski, zostawiając ludzi, miejsca, obyczaje, pracę, dobytek i zamieszkałem w obcym wówczas dla mnie Londynie. Próby czasu nie wytrzymała część moich przyjaźni, niektóre bliskie mi osoby zmarły, ukochani ludzie i ulubione miejsca zmieniły się, postarzały, rozpadły i uległy degradacji. Upłynęło trochę czasu, gdy pogodziłem się z bezpowrotną utratą i mogłem rozpocząć nowy rozdział w życiu. Jednak zanim to nastąpiło, przeszedłem żałobę.
Żałoba jest szczególnie osobistym doświadczeniem odbijającym swoje piętno i powodującym rany zarówno w psychice, jak i ciele. Przemijanie, śmierć bliskiej osoby, rozpad związku lub przyjaźni, utrata zdrowia, młodości, pracy, urody, pieniędzy czy statusu spotyka każdego. Jednak przeżywanie żałoby, podobnie jak doświadczanie utraty jest indywidualne dla każdego człowieka.
Miasto Londyn, miejsce ścierania się tak różnych wielokulturowo ludzi, których codzienne relacje z bliskimi, rodziną, przyjaciółmi i kolegami z pracy, a także ich interesy, priorytety, cele i ambicje są tak inne, a jednocześnie tak bardzo zależne od siebie. Londyńczyków nierozerwalnie łączą procesy ciągłych zmian, w których integralnym elementem jest utrata kogoś lub czegoś ważnego, co prowadzi do żałoby, gdzie uczucia, zachowania i myśli smutku, rozpaczy, złości oraz zaprzeczania bolą, powstałe rany krwawią, po których tworzą się blizny. Hall (2011) słusznie stwierdza, iż żałoba jest ceną, jaką płacimy za miłość, to konsekwencja więzi, jakie nas łączą z innymi ludźmi, zwierzętami, środowiskiem, przedmiotami i kulturą.

W prowadzonej w Londynie psychoterapii niemal codziennie obserwuję procesy rozpadu, utraty i żałoby. Każda przemiana, transformacja, ewolucja człowieka w terapii to porzucanie nabytych w życiu destrukcyjnych mechanizmów myślenia o sobie i innych w świecie. Powielane i utrwalone schematy w relacjach z innymi lub w stosunku do rzeczy, kultury itd. dają iluzoryczne przekonanie o ich jednostajności, określonej dynamice i umacniają w błędnym przekonaniu, że człowiek ma rzeczywisty wpływ na większość zdarzeń, jakie zachodzą w życiu. W owej refleksji często odkrywamy coś, co doskonale ujęła Angelou (2008) w eseju ‘List Do Mojej Córki’, w którym pisze o tym, iż „możesz nie kontrolować wszystkich wydarzeń, które ci się przytrafiają, ale możesz zdecydować, że nie będziesz przez nie ograniczany”. Nie mamy wpływu na kryzysy napotkane na życiowej drodze, ale dzięki umiejętnościom przeżywania żałoby nie dźwigamy ich ciężaru w nieskończoność.
Neimeyer oraz Sands (2011) wskazują, że w trakcie transformacji, jaka przychodzi po stracie lub śmierci bliskiej osoby, istotne jest odnajdywanie ‘nowego’ znaczenia (eng. make sense) oraz odkrywanie sensu życia (eng. find meaning). Psychoterapia oferowana przeze mnie w Londynie skupia się na pomocy w pogłębianiu świadomości człowieka w obliczu utraty, a moja rola polega na aktywnym słuchaniu, zaangażowaniu, zainteresowaniu, zrozumieniu, empatii i akceptacji dla indywidualnego stylu przeżywania straty.
W procesie tym najbliższa jest mi koncepcja psychologii oraz psychoterapii egzystencjalnej, gdzie tematyka spotkań może skupiać się na poszukaniu sensu życia, jego ograniczeń oraz tego, jak ma ono wyglądać. Yalom (2008), jeden z prekursorów psychologii egzystencjalnej wskazał, że stres przed przemijaniem, utratą czy śmiercią narasta i zanika w całym cyklu życia człowieka:
„Nie jest łatwo żyć, w każdym momencie mając pełną świadomość, że się umrze. To tak, jakby próbować patrzeć prosto w słońce: można wytrzymać tylko tyle, ile się da. A ponieważ nie możemy żyć zmrożeni lękiem, próbujemy na różne sposoby łagodzić przerażenie związane z perspektywą śmierci. Rzutujemy siebie w przyszłość poprzez swoje dzieci, bogacimy się, stajemy się sławni – coraz bardziej. Tworzymy kompulsywne rytuały ochronne albo zostajemy wyznawcami niepodważalnej wiary w ostateczne zbawienie”.
(Yalom, 2008)
Nie ma właściwego sposobu przeżywania żałoby. W obliczu kryzysu życia i świadomości jego degradacji pojawiają się skrajne emocje, a forma ich wyrażania zależy od charakteru człowieka, jego środowiska, relacji rodzinnych, kraju pochodzenia, tradycji, wiary i spirytualnych potrzeb. Priorytetem w psychoterapii jest dla mnie zrozumienie kontekstu kulturowego osoby przeżywającej żałobę oraz znaczenie, jakie mają dla niej rytuały żegnania się z osobą zmarłą, jak np. rodzaj, miejsce i sposób pogrzebu, emocje i zachowania oczekiwane przez otoczenie, rodzinne wierzenia na temat śmierci, przyjmowanie lub składanie kondolencji, kwiatów, prezentów itd. W niektórych przypadkach osoby przeżywające śmierć bliskiej osoby mogą odczuwać wewnętrzny konflikt, gdyż narzucane im normy kulturowe są sprzeczne z ich osobowością; np. osoba cicha, skryta, może odczuwać dyskomfort przed presją otoczenia do publicznego i głośnego wyrażania uczuć.
W oferowanej przeze mnie psychoterapii w Londynie skupiam uwagę na relacji klienta z ‘obiektem’. Moją wiedzę czerpię z koncepcji Winnicota (1951) pierwotnie stworzoną na bazie badań i analiz dziecka z tzw. obiektem komfortu. Teoria ta jest obecnie z powodzeniem stosowana w psychoterapii osób dorosłych przechodzących żałobę. Takim ‘przejściowym obiektem’ (eng. transitional object) może być ważny emocjonalnie przedmiot, który reprezentuje więź z kimś lub czymś utraconym. Są to nierzadko osobiste przedmioty należące do zmarłego; medalik, pukiel włosów, szalik lub zdjęcie. Takie rzeczy są także pomocne w transformacji żalu, złości, zwątpienia i mają ogromne znaczenie w wymiarach emocjonalnym, poznawczym i behawioralnym.
Dynamika żałoby jest różna i zależy od kilku czynników; rodzaju i jakości relacji, w jakiej jest osoba, umiejętności przeżywania własnych emocji i doświadczeń wyniesionych z dzieciństwa i, co najistotniejsze, zaufaniu własnym emocjom i szczerości w ich wyrażaniu. Jednak brak żałoby, z definicji, nie jest obecnie postrzegany jako zaburzenie. Podobnie czas przeżywania żałoby jest sprawą indywidualną. Brak lub tzw. skrócona żałoba może być skutkiem słabego przywiązania do zmarłej osoby, otoczenia, przedmiotu, pojawienia się czegoś lub kogoś nowego w miejscu osoby, która odeszła, gdy np. osoba wejdzie w nowy związek romantyczny zaraz po śmierci bliskiej osoby, zajdzie w ciążę po jej utracie, zintegruje się w nowym otoczeniu po opuszczeniu dawnego środowiska, które okrutnie ją potraktowało itd. I wreszcie, skrócona żałoba może wystąpić, gdy osoba oczekiwała śmierci bliskiej osoby, np. w wyniku choroby nowotworowej, starości, redukcji zatrudnienia lub przypuszczenia, że osoba zostanie odrzucona przez ukochanego człowieka. Niekiedy jednak brak żałoby lub krótki czas jej trwania może być w kontrze do oczekiwań środowiska i tradycji rodzinnych, lub kulturowych. Wówczas psychoterapia skupia się na redukowaniu poczucia winy i wstydu, które mogą pojawiać się, gdyż żałoba nie spełnia norm, które narzuca bliskie otoczenie.
Ostatnie badania wykazują, iż zaburzenia depresyjne i lękowe nie są powiązane z żałobą, choć niektóre symptomy są do niej podobne. Prawidłowe rozpoznanie i kliniczna ocena w psychoterapii są niezbędne, gdyż od tego zależy sposób oraz plan terapii. Zaburzenia depresyjno-lękowe, podobnie jak żałoba, mogą powodować intensywny smutek, bezsenność, obniżony apetyt i utratę wagi. Żałoba jednak, w przeciwieństwie do zaburzeń depresyjnych, pojawia się falami i zmniejsza z upływem czasu, a szczyt jej przeżywania pojawia się wraz ze wspomnieniami zmarłej osoby. Z kolei tzw. depresja melancholijna (w przeciwieństwie do depresji atypowej) jest zaburzeniem trwalszym i wszechobecnym, a obecność bliskich nie wywołuje poprawy nastroju. Osoba w żałobie doświadcza świat jako puste i złe miejsce, podczas gdy osoba cierpiąca na kliniczną depresję utożsamia się z poczuciem pustki, beznadziejności i zła. Badania udowadniają, że skrajny stres związany z utratą oraz nieodpowiednio przebyta żałoba mogą prowadzić do wielu chorób wewnętrznych – takich jak zaburzenia układu sercowo-naczyniowego, pokarmowego, odpornościowego, nowotwory, a także zaburzeń psychicznych.
Postrzegam żałobę jako zdrowy proces transformacji człowieka. Jest to podróż, w której istotne jest poszukiwanie znaczenia utraty, bólu, śmierci, aby na końcu znaleźć nowy sens istnienia. W wyprawie tej mogą być pomocne nie tylko wspomnienia i refleksja nad tym, co zostało utracone, ale też związane z tym przedmioty mające istotny wymiar dla utraconej więzi. Śmierć kogoś lub czegoś bliskiego naszemu sercu wcale nie musi oznaczać końca więzi ze wspomnieniami. Te, nawet po wyjściu z kryzysu po stracie warto nadal pielęgnować, gdyż nie tylko te obecne, ale i utracone relacje kształtują nasze człowieczeństwo.
Reference:
Hall, Ch. (2011). Beyond Kübler-Ross: Recent developments in our understanding of grief and bereavement. InPsych. Australian Psychological Society. 6 p. 33.
Neimeyer, R. A., & Sands, D.C. (2011). Meaning reconstruction in bereavement: From principles to practice. In R. A. Neimeyer, D.L. Harris, H.R. Winokuer, & Gordon F. Thornton (Eds.), Grief and bereavement in contemporary society: Bridging research and practice (pp. 9-22). New York: Routledge.
Angelou, M. (2008) Letter To My Daughter. London. Little, Brown Book Group
Yalom, I. (2009). Staring at the Sun: Overcoming the Terror of Death. London. Piatkus Books
Foto: Karim Manjra